Za parę dni rozpoczną się ferie zimowe. To czas, w którym znacznie częściej wybieramy się w góry czy na narty. Pamiętajmy, że zima – choć piękna, bywa niebezpieczna. O tym, jak przygotować się do górskich wypraw o tej porze roku i jak zaplanować wyjazd na narty, by był on bezpieczny i udany, rozmawiam z Adamem Tyszeckim, zawodowym ratownikiem z Grupy Beskidzkiej Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.

Magdalena Kajzer, rankomat.pl: Choć zima w większości Polski dopiero tak naprawdę się zaczyna, to w górach możemy mówić, że sezon jest już w pełni. Czy za Grupą Beskidzką GOPR już dużo interwencji?

Adam Tyszecki, ratownik GOPR: Już od początku grudnia było u nas dość intensywnie – spadł pierwszy śnieg i rzeczywiście tych interwencji było więcej. Aktualnie z uwagi na trudne warunki ruch w górach jest mniejszy, co się też przekłada na mniejszą ilości wypadków niż czasem o tej porze. Rusza jednak sezon narciarski, zdarzają się wezwania na stoki, gdzie także udzielamy pomocy.

Jakie wypadki w górach i na stokach zdarzają się najczęściej?

Narciarze najczęściej doznają urazów w obrębie kolan, kończyn dolnych czy stawu barkowego, czasem zdarzają się złamania, stłuczenia kończyn górnych czy uszkodzenia głowy. Jeżdżący na desce częściej łamią nadgarstki. To wynika ze specyfiki tej dyscypliny. Na stoku często dochodzi też do zderzeń dwóch zjeżdżających.

Natomiast w górach zazwyczaj podejmujemy interwencje związane z tym, że ktoś zabłądził albo ze względu na warunki, większą ilość pokrywy śnieżnej nie był w stanie dojść do celu albo marsz zajął więcej czasu. Szybciej zapadający zmrok często zaskakuje turystów. Niektórzy przeceniają swoje możliwości - łatwiej stracić orientację, poślizgnąć się czy znaleźć się na szlaku już po zachodzie słońca, bez żadnego źródła światła. Rzadziej zdarza się, że ktoś ma problemy z powodu choroby przewlekłej (to akurat jest częstsze latem). Trzeba przyznać, że zimowe warunki przysparzają nam, ratownikom trochę dodatkowej pracy.

Akcja ratunkowa na Babiej Górze
Źródło: Facebook GOPR Beskidy


Czy możemy się jakoś przygotować, by uniknąć takich sytuacji, np. zaplanować wędrówkę tak, by jednak powrócić przed zmrokiem?

Tak, to od nas zależy, w jakim stopniu przygotujemy się do wycieczki w góry. Większości wypadków można uniknąć. Przede wszystkim analiza pogody i dostosowanie ubrania do warunków. Na etapie planowania trzeba sprawdzić, jakie panują warunki i jakie prognozy są zapowiadane. Wtedy wiemy, czego się spodziewać, jeżeli chodzi o pokrywę śnieżną, widoczność czy opady śniegu. Przy ograniczonej widoczności przy opadzie śniegu na otwartych przestrzeniach bardzo łatwo stracić orientację. Warto oszacować też, jaki jest czas planowanego przejścia. Jeżeli latem on wynosi na przykład 2 godziny, to zimą może być nawet kilkukrotnie dłuższy. Drugim etapem takiego przygotowania jest spakowanie odpowiedniej liczby rzeczy i dostosowanie wyposażenia do warunków.

Co więc powinno się znaleźć w naszym plecaku zimą?

Z takich rzeczy, które wykraczają poza standardowe wyposażenie, to dobrze mieć ogrzewacze, czyli coś, co nam wygeneruje zewnętrzne źródło ciepła. Nie ma znaczenia, na jakie się zdecydujemy – to bardziej kwestia indywidualna, ale kilka takich turystycznych ogrzewaczy warto w plecaku mieć.

Zalecamy, żeby mieć też jakieś źródło prądu dla podtrzymania baterii w telefonie, bo mogą nas warunki zaskoczyć, może się zrobić ciemno, a sprawny telefon w dzisiejszych czasach to podstawa, żeby wezwać skutecznie pomoc – mimo wszystko warto jednak zostawić informację o wyjściu w góry, bliskim albo w schronisku. By oszczędzać baterię, lepiej unikać korzystania z nawigacji na mrozie – to błyskawicznie rozładowuje telefon, a jednak lepiej mieć rezerwę na ewentualny kontakt z ratownikami. Bardziej sprawdzi się urządzenie GPS które można obsługiwać w rękawiczkach lub tradycyjna mapa. Podstawą wyposażenia są też zapasowe ciepłe ubranie na wypadek wychłodzenia. Zimą szybko zapada zmrok, zwykła czołówka często rozwiązuje problem, kiedy niespodziewanie wyjście w góry nam się przedłuży.

Akcja ratunkowa na Hali Miziowej
Źródło: Facebook GOPR Beskidy


A czy raczki warto ze sobą brać na takie zimowe górskie wyprawy?

To zależy od tego, gdzie się wybieramy i jakie są warunki, bo jeżeli mamy świeże opady i głęboki śnieg, w którym się zapadamy, to te raczki nam nic nie dadzą, a nawet będą przeszkadzać, bo mogą zahaczać o spodnie lub buty. Natomiast jeżeli wybieramy się gdzieś, gdzie mogą być takie punktowe miejsca na trasie, w których będzie twardy śnieg albo miejscowe zalodzenia i jest to teren niezbyt stromy, to raczki oczywiście dadzą radę. W przypadku wyższych gór, np. w Beskidach mówimy o Babiej Górze czy Pilsku, to wiadomo, że są to szczyty wymagające zimą, jest twardy śnieg albo już nawet lód. Raczki na takie wyjście to za mało, więc wtedy trzeba mieć raki i czekan. W większości beskidzkich szczytów jednak wystarczą raczki. Przy dużym, świeżym opadzie śniegu warto pomyśleć o rakietach śnieżnych lub nartach skiturowych.

Standardem jest też posiadanie apteczki. Co na takie zimowe wyprawy warto do niej dołożyć?

Przyda się to, co trzymamy tam przez cały rok – coś do tamowania krwotoków, opatrywania ran, usztywniania kończyn w razie urazów czy nadwyrężenia stawów. Jeśli ktoś przyjmuje leki na stałe, powinien je ze sobą zabrać. To takie typowe rzeczy, które pomogą nam w przypadku urazu sobie pomóc lub w większym komforcie oczekiwać na profesjonalną pomoc. Koniecznie trzeba mieć folię NRC i to najlepiej niejedną, a kilka – nie zajmie nam wiele miejsca w apteczce, a może przydać się nie tylko nam, ale innym poszkodowanym – ogrzać się czy osłonić się od wiatru i podłoża.

Ćwiczenia ewakuacji kolejki górskiej
Źródło: Facebook GOPR Beskidy

Wiemy, jakie się przygotować do zimowego wyjścia, na co uważać i czego unikać. A co, jak znajdziemy się w takiej sytuacji, że gdzieś pobłądzimy? Może niekoniecznie, że zrobiło się ciemno, tylko po prostu pojawi się mgła czy intensywne opady śniegu. Zejdziemy ze szlaku, stracimy orientację. Jak się zachować, co robić w pierwszej kolejności?

Jeśli jesteśmy w terenie bezpiecznym, to wracamy po własnych śladach i próbujemy odnaleźć ostatnie drogowskazy czy szlak turystyczny, miejsce, w którym damy radę określić, gdzie jesteśmy. Pomocna na pewno będzie aplikacja mapowa w telefonie, w której możemy sprawdzić swoje położenie względem szlaków czy drogi. Takich narzędzi – bezpłatnych i bardzo dobrych - jest bardzo dużo. Można też pomyśleć o jakimś zewnętrznym urządzeniu GPS do obsługi w terenie albo zegarku z opcją dostępu do mapy, co jest coraz powszechniejsze. Wtedy w razie potrzeby radzimy sobie bez telefonu, nie narażamy go na szybsze wyczerpanie. Staramy się określić też za pomocą kompasu, w którą stronę iść.

Czy warto mieć ze sobą kask, mimo że nie jest to w Polsce obowiązkowe dla osób dorosłych?

Oczywiście, bez dwóch zdań. Możemy jeździć świetnie i w 100% procentach panować nad nartami, ale może w nas ktoś wjechać. Nietrudno sobie wyobrazić, jak będzie wyglądać zderzenie dwóch osób, z których tylko jedna ma kask. Wydaje mi się, że każdy bardziej zaawansowany narciarz sam czuje potrzebę jazdy w kasku. Czasem jeszcze obserwujemy osoby, które ucząc się, jeżdżą bez kasku. Jest jakieś ryzyko, które biorą na siebie.
 

Podsumowując - odpowiednie przygotowanie, rozwaga i taka świadomość tych zagrożeń, jakie niesie zima zarówno w górach, jak i na stoku zapewnią nam bezpieczne i udane ferie.

Oczywiście to nam pozwoli w dużym stopniu zminimalizować ryzyko wypadku. Pewne czynniki są niezależne od nas, ale jeśli mamy aplikację Ratunek, jesteśmy w stanie wezwać pomoc skuteczniej i szybciej – czy to dla nas, czy dla kogoś innego. A rozwaga i planowanie to coś, co nam bardzo nam pomoże w górach czy na nartach, a zimą w szczególności.

Uwaga!

Wyjazdy na narty i w góry będą o wiele bardziej bezpieczne, jeśli zabierzesz ze sobą ubezpieczenie turystyczne. Dzięki temu możesz liczyć na pokrycie kosztów leczenia, ratownictwa za granicą oraz na odszkodowanie w ramach następstw nieszczęśliwych wypadków. Polisa zapewni Ci także ochronę bagażu czy sprzętu narciarskiego.
Magdalena Kajzer, Specjalista ds. ubezpieczeń turystycznychMagdalena Kajzer, Specjalista ds. ubezpieczeń turystycznych